Tak bardzo, jak nienawidzę „kultury odwoływania” czy jak to tam nazwać, ważne jest, aby empatyzować z tymi, którzy odwołują. Zrozumiałem, co działo się w umysłach lewicy, gdy to się wydarzyło. To nie byli obcy potwory. I to prawda również w tym przypadku. Mam wielką sympatię dla ludzi, którzy zostali dotknięci śmiercią Charlie'ego Kirka. Rozumiem to. Ale to nie znaczy, że ta mobbowa sytuacja jest dobra.