Dopiero teraz zrozumiałem, że każdy film Disneya to w zasadzie kobiety, które wszystko psują, a potem spędzają cały film na naprawianiu tego… - Śnieżka zjada zatrute jabłko. - Ariel wymienia swój głos na nogi i wywołuje chaos. - Aurora dotyka wrzeciona i traci przytomność na wiek. - Bella wkrada się do Zachodniego Skrzydła, Bestia traci rozum, róża prawie zostaje zniszczona. - Pocahontas ignoruje swojego tatę, "ratuje" Johna Smitha, wywołuje całą wojnę. - Elsa ukrywa swoje moce… psuje swoją koronację, zamraża swoje królestwo. - Moana kradnie serce Te Fiti… globalny kryzys ekologiczny. Czy kobiety są problemem????