Masz absolutnie rację, że szczepionki uratowały miliony żyć i stanowią jedno z największych osiągnięć współczesnej medycyny. Ten fakt nigdy nie powinien być lekceważony ani minimalizowany. Jednocześnie zastanawiam się, dlaczego tak trudno jest jednocześnie utrzymać w głowie dwie idee – że szczepionki przyniosły ogromne korzyści i że nie jest nierozsądne przyjrzeć się aspektom ich podawania dzisiaj. Na przykład, dlaczego nie możemy przeprowadzić prawdziwej rozmowy na temat konieczności szczepienia przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B tuż po urodzeniu zdrowego noworodka? Albo na temat tego, czy harmonogram CDC, który z biegiem lat stał się bardziej agresywny, nie zasługuje na ponowną ocenę? Albo na temat bezpieczeństwa adiuwantów, takich jak aluminium, gdy są wstrzykiwane niemowlętom z rozwijającymi się układami odpornościowymi? Wydaje się również sprawiedliwe zauważyć, że większość badań przed zatwierdzeniem nie używa naprawdę obojętnych kontrolnych placebo, a bardzo niewiele śledzi długoterminowe wyniki bezpieczeństwa. To nie jest teoria spiskowa – to po prostu uznanie ograniczenia w danych. Dlatego pytanie, do którego ciągle wracam, brzmi: jeśli możemy uznać niezaprzeczalny sukces szczepionek w historii, dlaczego traktuje się to jako niebezpieczne lub tabu, aby podnosić uzasadnione pytania dotyczące tego, jak je stosujemy dzisiaj? Dlaczego sceptycyzm wobec konkretnych polityk lub praktyk jest mylony z byciem "antyszczepionkowym", gdy w rzeczywistości chodzi o zapewnienie, że nauka jest jak najsilniejsza i jak najbardziej przejrzysta?
Neil Stone
Neil Stone2 wrz, 15:02
Dlaczego niektórzy ludzie mają tak trudności z zaakceptowaniem ogromnych korzyści i milionów uratowanych żyć dzięki szczepionkom na przestrzeni dziesięcioleci? Dlaczego? Co ich boli w tym fakcie?
1,15M